tym razem pokażę Wam kilka nowości i kilka rzeczy, które są już od czasu dłuższego ale jeszcze Wam nie pokazywałam:)
po pierwsze dziecię me otrzymało cudny dywanik pod nocnik w naszych ulubionych kolorach stworzony przez przesympatyczną osóbkę z tego oto bloga - dziękujemy, Nellce nie będą już marzły stópki;)
pozatym w końcu uporządkowałam półkę i zapachniało lawendą:)
a na oknie zrobiło się więcej miejsca i zagościł lawendowy komplecik i cudnie pachnące cytrusami mydełko...
teraz kilka mniej aktualnych rzeczy, tworzących klimat w naszym niestety wynajmowanym domku...
Tatuś mój przywiózł nam zegar, który tyka nam czasem miarowo czasem nie, dzwoniąc od czasu do czasu;) to staroć więc tym bardziej mile widzianym gościem jest u nas...
na ścianie zakwitła róża...
a na telewizorze zasiadły chowając się przed skwarem koty...
nawet drewniane konie skusił piękny zapach jeszcze nie kwitnącej lawendy...
troszeczkę też przeobraził się mój kącik - pewnie jeszcze zmieni się sto razy;) jak widać na parapecie zapachniało lawendą... piękna szkatuła wykonana została rękami chrzestnego mego a na stolikobiurku mym zasiadł piękny już troszkę wiekowy miś oraz kluliczyca z małym wykonana przez Roszpunkę - dzięki kochana za Twe zwinne łapki i kreatywny umysł:)
aha jeszcze jedna śmieszna dość ma pomysła;) jako że boczne oświetlenie w "salonie" działało mi na nerwy - zawisły sobie na nim dwie różane serwetki tworząc miłe delikatne oświetlenie wieczorem...
teraz kuchnia;) druga większa tacka ma już swoje zastosowanie - przechowuje to co pod ręką być winno....
a siatka chroni pychotki przed "bzz" jak to moje dziecię mawia...
i jak się Wam zmiany podobają?:) jeszcze dużo mam pomysłów - część pewnie zrealizuję... lecą do mnie np piękne stare półki kuchenne nabyte na pchlim targu i w końcu będę miała porządek w przyprawach:)
spokojnego wieczora
odi
po pierwsze dziecię me otrzymało cudny dywanik pod nocnik w naszych ulubionych kolorach stworzony przez przesympatyczną osóbkę z tego oto bloga - dziękujemy, Nellce nie będą już marzły stópki;)
pozatym w końcu uporządkowałam półkę i zapachniało lawendą:)
a na oknie zrobiło się więcej miejsca i zagościł lawendowy komplecik i cudnie pachnące cytrusami mydełko...
teraz kilka mniej aktualnych rzeczy, tworzących klimat w naszym niestety wynajmowanym domku...
Tatuś mój przywiózł nam zegar, który tyka nam czasem miarowo czasem nie, dzwoniąc od czasu do czasu;) to staroć więc tym bardziej mile widzianym gościem jest u nas...
na ścianie zakwitła róża...
a na telewizorze zasiadły chowając się przed skwarem koty...
nawet drewniane konie skusił piękny zapach jeszcze nie kwitnącej lawendy...
troszeczkę też przeobraził się mój kącik - pewnie jeszcze zmieni się sto razy;) jak widać na parapecie zapachniało lawendą... piękna szkatuła wykonana została rękami chrzestnego mego a na stolikobiurku mym zasiadł piękny już troszkę wiekowy miś oraz kluliczyca z małym wykonana przez Roszpunkę - dzięki kochana za Twe zwinne łapki i kreatywny umysł:)
aha jeszcze jedna śmieszna dość ma pomysła;) jako że boczne oświetlenie w "salonie" działało mi na nerwy - zawisły sobie na nim dwie różane serwetki tworząc miłe delikatne oświetlenie wieczorem...
teraz kuchnia;) druga większa tacka ma już swoje zastosowanie - przechowuje to co pod ręką być winno....
a siatka chroni pychotki przed "bzz" jak to moje dziecię mawia...
i jak się Wam zmiany podobają?:) jeszcze dużo mam pomysłów - część pewnie zrealizuję... lecą do mnie np piękne stare półki kuchenne nabyte na pchlim targu i w końcu będę miała porządek w przyprawach:)
spokojnego wieczora
odi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz