wiecie... wiosna idzie... a ja się nie cieszę... w sensie będę się cieszyła jak już przyjdzie ale... najbardziej nie lubię tego okresu przejściowego... już nie śnieg a jeszcze nie sucho - mega chlapa wszędzie, błotko śnieżne i zwykłe... sankami już nie przejedziesz a wózkiem jeszcze nie... a jakoś po dziecko ruszyć się trzeba... cóż, trzeba by coś opatentować...
a póki co... ptaszęta śpiewają, słonko się przedziera, krówki muszą, krety kretowiska tworzą, lisy i zające się parzą za oknem a reszta zwierząt leśnych zmienia umaszczenie.... i tylko te komary zbyt miło mi za oknem nie wyglądają...
no dobra... pomarudziłam... miłego oczekiwania;)
Mam podobne odczucia ;) szczególnie, że znów zima wróciła :(
OdpowiedzUsuń