piątek, 25 października 2013

szósta nad ranem...

... "może sen przyjdzie".
zamiast snu przyszła Zuzka, przytuliła swoją ukochaną Me i wtuliła się we mnie... pośpię jeszcze - pomyślałam... niestety to tylko płonne nadzieje - Zuzka wstała, wyszła do swojego pokoju, wróciła z kartką i ołówkiem oświadczając "mamo, narysuję dla Ciebie rodzinę":) Kuba tylko się uśmiechnął i wyszedł
do pracy... zamknęłam za nim drzwi i nadal z nadzieją na choć chwilę spokoju dla powiek mych, wróciłam do łóżka... Lilly spała grzecznie, obok Zuzka rysowała dla mnie rodzinę siedząc w mych nogach, Nelly spała u siebie w łóżku - sielanka - pomyślałam i zamknęłam oczy... nie minęło 5 minut... Zuzka doszła do wniosku, że rysowanie bez światła nie ma większego sensu, oświadczyła więc "mamo, idę do dużeg pokoju rysować"... już nie spałam... poszłam za nią, włączyłam jej światło, przykryłam kocykiem, dałam kartki... pięć minut później nie spała już Lilka....

teraz siedzę nad kanapkami i zieloną herbatą, po porannych zdjęciach i spacerze z dziećmi po podwórku we mgle, po zrobieniu im śniadania i ustaleniu, że mają posprzątać wszechobecny poranny bałagan... zabawki piętrzą się bez końca, dziewczynki bawią się na całego, ja staram się powrócić do rzeczywistości... i tak jest dobrze, dziś była pierwsza przespana noc od czterech dni... miłego dnia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz