dzieci me podjęły się nie lada wyzwania posprzątania pokoju swego... sprzątają trzeci dzień, końca nie widać a w sumie pracy było na jakieś 60min;)
już nawet nie ma jak przejść...
męczą się, płaczą, mówią, że im się nie chce, że rączki bolą, potem beztrosko bawią się pośród tego bałaganu...
życzcie im wytrwałości a mi sił by im nie pomagać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz